Ryanair

[spex]

Ryanair nadlatuje. Baza irlandzkiego przewoźnika w Balicach?

Kilkanaście nowych kierunków, dodatkowe 100 tys. pasażerów przewiezionych w przyszłym roku, setka nowych miejsc pracy i szybszy rozwój lotniska w kolejnych latach - Ryanair jest o krok od założenia bazy w Balicach. Ale... nic za darmo!

Spoiler:

Na początku o korzyściach. Ustaliliśmy, że rozmowy między zarządem irlandzkiego przewoźnika, władzami lotniska i Małopolski są już bardzo zaawansowane - kilka dni temu na spotkanie do Krakowa przyleciał wiceprezes Ryanaira, składając deklarację założenia bazy w Balicach. Linia chce tu sprowadzić dwa samoloty już od stycznia 2013 r. Miałyby latać do 40 europejskich miast i przewieźć w przyszłym roku dodatkowo 100 tys. pasażerów; podobnie w kolejnych latach.

Jak wylicza organizacja zrzeszająca międzynarodowe porty lotnicze, każde 100 tys. pasażerów to dodatkowe 100 miejsc pracy na lotnisku, w hotelach, gastronomii. Jan Pamuła, prezes MPL Kraków-Balice, przytacza jeszcze bardziej efektowne statystyki: - Jeden pasażer przylatujący do Krakowa zostawia w regionie średnio 230 euro. Nasz rozwój i przyrost liczby pasażerów bardzo konkretnie wpływa więc na finansową kondycję miasta i województwa - zaznacza.

Ponad 1,2 mln pasażerów

W ubiegłym roku Ryanair przewiózł z Krakowa ponad 1,2 mln pasażerów, w tym będzie 1,3 mln. A wszystko bez "nocujących" w Balicach samolotów. Po co więc baza? - Bo daje stabilność, szczególnie ważną w kryzysie. Przewoźnik nie zrezygnuje z bazy z dnia na dzień, buduje stąd siatkę połączeń. To też oznacza lepsze godziny odlotów dla podróżujących z Krakowa - podkreśla Jan Pamuła.

Baza to także miejsca pracy dla pracowników obsługi samolotów. Dziś na krakowskim lotnisku nie ma jej żaden przewoźnik - mimo że Kraków ma jedną z najbardziej rozbudowanych siatek połączeń spośród portów regionalnych w Europie Środkowo-Wschodniej. Bezpośrednio z Balic dolecimy dziś na 70 lotnisk.

- Możemy porównać Kraków do Budapesztu, w którym jednak swoją bazę mamy. W Polsce jedyną naszą bazą jest dotąd Wrocław. Ale, co podkreślał niedawno nasz wiceprezes, chcemy otworzyć jeszcze trzy - mówi Tomasz Żegliński, odpowiadający w Ryanairze za sprzedaż i marketing w Europie Wschodniej. - W Europie Zachodniej mamy ograniczone możliwości wzrostu. Dlatego południe i Europa Środkowo-Wschodnia to dla nas szczególna szansa. Prowadzimy rozmowy o bazie z kilkoma lotniskami w Polsce. Przed finałem tych rozmów nie mogę jednak zdradzać szczegółów - dodaje.

Jakie koszty bazy?

A te szczegóły to pieniądze. Teraz więc o kosztach bazy. Jej uruchomienie Irlandczycy warunkują pomocą ze strony samorządu w wypromowaniu nowych kierunków. Lotnisko nie ma prawa różnicować swoich opłat, nie może preferować żadnego z przewoźników (Ryanair płaci stawki takie same jak inni). Ale potentat na europejskim niebie tanich linii, zdając sobie sprawę z bonusów, które tworzą jego nowe połączenia, chce, by region dorzucił się do jego kampanii promocyjnej - na billboardach, w internecie, w pokładowej gazetce. Kwoty? Oczywiście tajne, ale spodziewamy się, że wymagania w stosunku do Małopolski to 5-10 mln zł rocznie za to, że będzie miał bazę.

- Udział województwa w tej promocji i rozwój Ryanaira w Krakowie to sprawa fundamentalna. Zaapelujemy do marszałka województwa o szybką i pozytywną decyzję w tej sprawie - mówi przewodniczący sejmikowej komisji budżetowej Kazimierz Czekaj.

Czy województwo znajdzie pieniądze? - Na pewno przedstawimy propozycję współpracy Ryanairowi - zapowiada Marek Sowa, marszałek województwa małopolskiego. - Pokusa jest duża, bo przecież to główny gracz na europejskim rynku lotów pasażerskich. Promocja Małopolski wiązałaby się ze stacjonowaniem samolotów Ryanaira w Balicach. Jest jednak zbyt wcześnie, by mówić o szczegółach planowanej współpracy - ucina ostrożnie.

Irlandzka dominacja w porcie

Jest jeszcze jeden kłopot z bazą Irlandczyków - dominacja w porcie. Już dziś Ryanair ma ponad 40 proc. ruchu w Balicach. A wartością naszego lotniska jest jego różnorodność - wiele linii, wśród nich tradycyjne i niskokosztowe. Ryanair może te proporcje zachwiać, dublując połączenia konkurencji. - Nie. Rozmawiając z przedstawicielami linii, wyraźnie wskazujemy, że stawiamy na nowe połączenia. Bardzo zależy nam na bazie Ryanaira, ale lotnisko musi zachować swoją bogatą ofertę różnych linii lotniczych - zaznacza Jan Pamuła.

Według ostatnich ustaleń między Irlandczykami, spółką MPL Kraków-Balice a władzami Małopolski decyzję o wspólnej kampanii zarząd województwa ma podjąć do końca września. Pierwsze nowe połączenia związane z rozwojem obecności Ryanaira w Balicach miałyby ruszyć jeszcze jesienią.

Komentarz. Potrzebujemy tej bazy

Ryanair to trudny partner. Dyktuje warunki lotniskom, bezwzględnie wykańcza konkurencję, prowadzi agresywny marketing, a szef linii całkiem poważnie mówi o wprowadzeniu opłat dla pasażerów korzystających w samolotach z toalet.

Ale Ryanair to symbol sukcesu - tego biznesowego, który widać szczególnie teraz: kiedy inne linie mają kłopoty, low-costowy Irlandczyk zamawia nowe samoloty i planuje ekspansję na wschód i południe Europy. To też sukces - duże słowo - cywilizacyjny. Samoloty z lirą na ogonie stały się symbolem jednoczącej się Europy w wymiarze jak najbardziej praktycznym - latanie stało się prawdziwie dostępne dla wszystkich.

Irlandczycy nie pierwszy raz myślą poważnie o bazie w Krakowie. Dotąd jej nie założyli, a lotnisko wciąż się rozwija. Czy warto pakować publiczne pieniądze na promocję regionu poprzez połączenia prywatnej linii? Dobrze, że w wyczuwalnym coraz mocniej kryzysie marszałek małopolski ogląda każdą złotówkę z każdej strony. To jednak moment, kiedy te złotówki powinny być wydawane na projekty, których skuteczność jest sprawdzona i łatwa do zmierzenia, a ryzyko współdzielone z partnerem. Połączenia Ryanaira potrafiły rozwinąć turystycznie i biznesowo zapomniane regiony Europy Zachodniej, a otwarcie nowych kierunków to dla przewoźnika duży koszt, więc w jego interesie będzie stanąć na głowie, żeby się zwrócił. Jeśli zwróci się Ryanairowi, z którym przez lata nauczyliśmy się twardo rozmawiać, zwróci się też Małopolsce.

Dlatego zachowując charakter lotniska dla wielu linii, określając warunki promocji maksymalnie skrojone dla regionu, warto sprowadzić tu samoloty, choćby nawet ich pasażerowie musieli zapłacić za toaletę 1 euro. Bo, wierząc statystykom, do wydania u nas zostanie im jeszcze 229 euro.

[Dziama]

Można się wypinać na low-costy jeśli kasa nie gra roli

Eurolot kombinował z cenami pomiędzy i niestety upadł podobnie jak wiele innych, często większych przewoźników. Korzystałem z Ryanair wielokrotnie (na krótkich trasach jest jak w autobusie...) i jeśli odpowiednio wcześnie lub szczęśliwie w okresie promocji zamówimy bilet cena będzie naprawdę okazyjna.
Trochę ciasne samoloty B737-800 (upakowanie siedzeń do maksimum, aż 189!) są jednak relatywnie nowe (u tradycyjnych przewoźników napotykałem naprawdę zniszczone wnętrza i stare modele), a i tak firma zamówiła kolejne w bardziej atrakcyjnej aranżacji Sky Interior (w nowych "Benkach" od 1.01.2016) - jasno-niebieskie obicia, oświetlenie LED, więcej miejsca na nogi i.t.p.

Linia jest punktualna, personel przyjazny, często polski.
Nie widzę powodów, by czuć się mniej bezpiecznie niż w samolotach linii tradycyjnych.

Podobnie cenowo, choć bardziej "komfortowo" jest w Wizzair i nieco gorzej w easyJet latających na Airbusach.

Trzymam kciuki za przebudowę w Balicach, bo teraz jest tam bardzo dużo bałaganu. Jednak projekt wydaje się naprawdę ciekawy i już jest blisko do końca narzekania na obsługę lotniskową, warunki przy oczekiwaniu i odprawie. Wreszcie zostanie zamknięty skandalicznie nieprzyjazny terminal krajowy, który odstrasza pasażerów już od wielu lat.

Do pełnego "szczęścia" pasażerom i liniom lotniczym braknie po przebudowie Balic nowego pasa startowego o długości ponad 3 km i wdrożenia dawno obiecanego systemu ILS kat. II, ale i to ma się zmienić na lepsze w najbliższych latach - jeszcze w tym roku ogłoszone zostaną szczegółowe plany, które osoby dobrze poinformowane już dzisiaj znają.